piątek, 16 kwietnia 2010

wyprucie na sto dwa

Gaba Kulka ratuje skołataną głowę moją.
Nie obiecuję sobie już nic i oczekuję nawet niewiele, może prawie nic.
Siedemnaście i siedemnaście, dwadzieścia z czternastką, trzydzieści cztery.
Zmęczenie nie pozwala mi zasnąć.

Mydłem z dłoni starłam już pocałunek. Piękni szaleńcy pracują w IPNie. Piasek pod powiekami już męczy. Nawet nie chce mi się ukrywać w makijażach. Farba do włosów załapała o co chodzi. Krupnik gryzie moje stopy. Czuję się staro, bo czas nigdy nie znikał tak szybko. Czuję, że jakoś za chwilę obudzę się po drugiej stronie lustra.

Nie robię nawet nic mądrego.
Jedyny taki wieczór w tygodniu.
Jak dobrze, że piątek jest tylko raz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Panna Włóczykijka coś dawno nie pisze.. a tu już przyszedł maj..