niedziela, 18 października 2009

pamiętasz?

dwanaście miesięcy temu też był październik.
z pewnością był także wieczór, może nie tak zimny. myśli nieskładne albo tylko nieogarnięte.
papieros kawa cukier
inne używki

żeby cokolwiek pamiętać, trzeba przestać iść. a ja chyba wolę biec. nie, żeby przed czymś uciekać. właśnie w tym nawet rzecz, żeby do czegoś.

coraz mniej mam ochotę pisać o swoim życiu. a może właśnie coraz bardziej. kto ich tam wie. te włóczki i inne dziwne.

od zeszłego października zdążyłam schudnąć i przytyć osiem kilo. zmienić kolor włosów przynajmniej sześć razy. zapleść i ściąć dready. odkochać się i prawie zakochać ponownie. bardzo na szczęście prawie.
odeszłam i wróciłam.
znalazłam i zgubiłam.
zaczynałam i zaczynam.

nie wiem, skąd mnie naszło na takie refleksyje na tematy przeszłościowe, ale czuję w sobie jakąś potrzebę podsumowania roku. choć niby bez powodu. przecież li październik, nie styczeń nawet. nie mam żadnego argumentu na rozpamiętywanie minionego roku, poza tym, że czuję w sobie jakiś początek, a może tylko koniec.


więc czas już najwyższy pogłaskać kota, przytulić się do poduszki i oddać wszystkie sprawy w ręce kogoś, kto potrafi nimi zarządzać. i rozsądnie dawkować cierpienie, które bynajmniej nie uszlachetnia, li jedynie uświadamia, i to za to takie uświadamianie dziękuję zza góry.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jesień to taka pora roku, gdy zaczynamy zastanawiać się nad swoim życiem. i albo przychodzi na nie ochota albo odchodzi.
jesień.. jedyny pieprzony czas w którym ludzie myślą czy aby na pewno wykorzystują życie jak należy.

chyba wszyscy powinni odpocząć.
pozdrawiam,
nuuskamuikkunen

nuuskamuikkunen.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

proszę napisz coś
bardzo mi tego brakuje...