sobota, 15 listopada 2008

strach to nie ja

to moja twarz.
nie patrzę w lustro.
nie potrafię zrozumieć.

boję się, że nie jestem sobą. że ja, to tylko medium, szamańska część światła, istota bez formy, albo szklanka, która nadaje wodzie kształt, przez którą można wodę zobaczyć, tyle.

nie widzę sensu. zdaję się szaleńcem. nie potrafię poczuć, że robię, naprawdę robię coś z wartością, coś, co pozwoli mi przeżyć. gniecie mnie nieporządek, nie potrafię umiejscowić siebie w określonym na ziemi miejscu, potrafię co najwyżej zamieszkać w człowieku. człowiek nie jest stabilny.
człowieka jest za mało.

poza tym moje życie jest pasmem szczęśliwości.
staram się udawać, że moja rodzina nie składa się wyłącznie z ludzi zmarnowanych szans.
staram się nie myśleć o tym, czego nie zrobiłam jeszcze.
staram się nie rozumieć, że czas to wymysł, do którego odnosi się człowiek zbyt realnie.

staram się nie zasnąć.

Brak komentarzy: