Wyszedł Dzień Z Ludźmi.
takie to wszystko pogmatwane.
klęczę przed obrazem i wiem, że moralnie to było złe
i wiem, że naturalnie w żadnym innym wypadku nie byłoby możliwe
w naszej rzeczywistości-spędzić dzień razem?
nowy dzień krąży ponad głowami jak burzowe chmury.
ale jest dobrze.
mam ręce dwie.
mam nogi dwie.
w środku nocy czuję oddech zimy na twarzy
przyjmuję ją, oswajam
siedzimy w vege barze, złodzieje różowych parasoli wyperswadowują w serwetki.
magia miejsc
i magia osobliwości
zdarzeń
nade wszystko ludzi.
gdybyśmy byli, ale nie jesteśmy.
każdy ma swoje strachy i demony. każdy ma swoje teraz i kiedyś.
przyszłość odmierzamy w tym, co będzie, jak już przyjdzie. i pójdzie.
na zbędne pocieszenie wystarcza fakt
że co nas nie wzmocni, to nas zabije.
a śmierci się nie boimy.
już nie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Śmierć nadejdzie jutro, na piątej lekcyjnej.
Mnie przy tym nie będzie.
;)
Prześlij komentarz