czwartek, 24 lipca 2008

zapatruję.

'jestem tak perfidnie obojętna względem swojego życia teraz, że... że nawet mi to nie przeszkadza...'

20:20, harmonia nie wraca, jest.

zastanawiam się, o czym napisać. może o poszukiwaniu. choć to chyba nie poszukiwanie stanowi mnie teraz, a czekanie. swobodne czekanie na Prawdę, która z dnia na dzień objawia się sama. samoistnie. ja tylko mówię, czego mi potrzeba, i czekam.
zrozumiałam, że zawsze w życiu otrzymuję to, czego pragnę.
Wszechświat właśnie tak działa.

On powiedział wyraźnie.
zacznij życie OD NOWA.
nowe życie.
tak mi powiedział.
dziewczyny, kobiety? w każdym razie, z ekipy dialogowej, tak, one modliły się nade mną, modliły się pomiędzy mną, modliłam się pomiędzy nimi, one mi mówiły, ja mówiłam im, ja mówiłam Jemu, a On mówił mi, zacznij.
nie, nie, On mi powiedział tak: naucz się chodzić jeszcze raz.
chodzić, mówić.
a ja Mu mówię okej, w porządku, ale Ty mi mów, Ty mi pokazuj, i gdzie mam Cię szukać, a one mówią, najważniejsza jest relacja Ty-On, a ja im mówię, już wiem, do czego służy Kościół, a one mi mówią, uwielbienie, a ja im mówię, zaczynam od dziś, a one mi dają Pismo Święte.
ale to ich Pismo, ja go nie rozumiem.

im więcej wiesz, tym mniej cię ogranicza.

tak, szukałam bardzo intensywnie swojej kobiecości, która spychana na sam spód osobowości wszelkiej przyduszona została, zniknięta.

bo ciało to nie worek na duszę. ciało jest duszą, jak gąbka, nasiąknięte.

tak, spotkałam mężczyznę.
tak, był dwanaście lat starszy, tak nie wiedział o tym, choć ja byłam prawie pewna.
(już 21:21)
tak, zobaczyłam go jeszcze dzień przed, graliśmy na bębnach, na przeszkadzajkach, był rytm w nas, tylko rytm, tak, ja byłam tak niesamowicie i ponadrealnie szczęśliwa, ja byłam w wyższym stanie świadomości.
tak, śmiałam się i uśmiechałam, tak zafascynował mnie.
tak, spotkaliśmy się następnego dnia.
tak, rano obcy, wieczorem tam, w rege tencie już go czułam, już go bardzo, już całowaliśmy się.
'a potem pójdziemy do mnie do namiotu i będziemy się kochać...
milczenie, milczenie, milczenie
...albo rozmawiać.'

spotkałam mężczyznę, który, choć wszystkiego było tak cholernie za wiele, choć ratunkiem była intuicja, powiedział mi wyraźnie. że jestem kobietą, że można kochać i wielbić moje ciało, że mogę się podobać, i że już nie muszę się martwić.
powiedział mi... że mam ładne piersi.
potem zniknął, z ostatnim pocałunkiem, którego już bardzo, bardzo nie chciałam.
on miał być właśnie wtedy, właśnie taki.
miał zapytać mnie o imię po nocy spędzonej razem, miał zapomnieć skąd jestem, choć od tego zaczęliśmy znajomość, miał być największym egoistą świata, miał być właśnie taki, dać mi to, czego potrzebuję i zniknąć.

teraz jestem w środku i odnajduję ciągle nowe.
niezliczone pokłady miłości w sobie i ku sobie.
kocham w sobie wszystko.
kocham wszystko poza sobą.
uczę się siebie na nowo.

i walczę z bólem.
czysto fizycznym, niezrozumiałym bólem.
zastanawiam się, czy on nauczył mnie czegoś.
albo, czy to przez ból tak wiele nie pamiętam.
jutro będą badać mi krew.
potem, kiedyś w przyszłości, głowę.
zastanawiam się, czy przeżywam życie tak szybko, żeby umrzeć trochę wcześniej.
zresztą, śmierć kocham niemniej od życia, bo czy nie są to wartości równoznaczne?
nauczmy się wybaczać.


foto: Babor, źrodło: http://slot.art.pl

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

o! duże przemiany u Ciebie...

Anonimowy pisze...

... i każda chwila, każdy dotyk być może jednocześnie dotknięciem chwili i chwili dotykiem... pozdrawiam homo hipisus, piszesz pięknie

Anonimowy pisze...

o! widzę, że na slot art byłaś. ja dwa lata temu tam leczyłam się z bólu i odkrywałam bycie we wspólnocie pośród kumkania żab. dobre miejsce na sanatorium dla duszy. a co do Twego mężczyzny, to ludzie dzielą się na tych, którzy są po coś- często potem okazują się drogą- i na tych, co mają byc.