17:17
Ech, mała, naucz się wyrażać negatywne emocje. Bo się będzie kończyć, jak dziś.
Kiedyś nawet zrobili naukowy program poświęcony pytaniu- 'skąd się bierze migrena?' Po serii badań, dociekań i wywiadów, ustalono w końcu ostateczną, jednoznaczną i oczywistą odpowiedź- 'nie wiadomo'. Ktoś powiedział mi o tym kiedyś. I zgadzam się, a jakże.
U mnie się bierze właśnie z tłumienia w sobie wszystkich negatywów.
Bo nawet mam ochotę głośno krzyczeć.
Przekląć na czym świat stoi.
Rozpłakać się ze złości.
Czy stłuc szklankę.
Rzucić talerzem o ścianę.
Choćby podrzeć kartkę papieru na malutkie skrawki.
Albo wgryźć się, wbić pazurami w coś.
Tylko po ludzku nie potrafię.
To ja, to też wymaga akceptacji.
Mama nie pozwala mi więc chodzić na Roraty.
Ale obudziłam się i wierzę od nowa.
I sens wyraźny. Że zawsze się odbija. Zakręcona sprawiedliwość świata.
No i jutro. Gdyby ktoś wyciął jutro z kalendarza, nic by się nie stało. Myślę, że i tak bym nie zauważyła. Ale, nie mogę wyprzedzić czasu. Hah, nie da się wyprzedzić tego, czego nie ma. Ale poza tym, nie mogę przewidzieć-może jutro wydarzy się akurat coś niesamowitego. I zrozumiem.
.?.
Gdy patrzę wstecz, pojmuję coraz wyraźniej, co stres robi z ludźmi. I czekam na wolne. Zbliżające się nieustannie przeglądy już nawet nie przerażają tak bardzo. Za to egzamin w muzycznej. Czasem nie mam siły wziąć nawet fletu, czasem męczy mnie zagranie jednej gamy czy etiudy. I tylko świadomość. Że koniecznie, że zaraz, że na pamięć.
Nie wiem, czy kiedykolwiek było aż tak.
Jż pojmuję, dlaczego w tamtym roku nie chciałaś opuścić zajęć, choć mdlałaś i przychodziłaś do szkoły chora. Już wiem. I wedle sprawiedliwości, za rok ich to czeka. Bo nie da się tego ominąć, kimkolwiek by się nie było.
Nawet moje wieczne nieobchodzenie się, nawet to, że już na niczym mi nie zależy tak naprawdę, tylko na świętym spokoju i poczuciu zamkniętego rozdziału.
Zastanawiałam się dziś, co zrobić z Sylwestrem.
Może pójdę daleko, zupełnie sama, wieczorem, kiedy wszyscy będą wychodzić, wyjeżdżać, a ja będę patrzeć spokojnie i myśleć. Gdy wskazówki przeskoczą stary rok, będę leżeć na ławce i patrzeć w gwiazdy. I słuchać wybuchających kolorów. Wyślę jakiegoś zabłąkanego noworocznego sms-a, albo udam,że nic mnie nie ochodzi.
W każdym razie uciekam od starych ludzi. Od imprezy 'bo nie ma z kim'. Może uciekam tylko w wyobraźni, bo akurat wtedy będą potrzebni.
Co nie zmienia faktu, że czekam na cud.
Pisanie nie zawsze wystarcza.
Nie podoba mi się to, co piszę.
Sny, marzenia, tęsknota, czekanie.
Czas, noc, wilgoć w powietrzu, zimno.
Krok do przodu, sen zimowy.
Wciśnięci w najciemniejszy kąt. Otuleni niewysłowionymi myślami. Grzejemy łapki przy ogniu muzyki zbudowanej z Miłości. Chciałabym mieć pudełko, a w pudełku skarb. Mogłabym wieczorem je otworzyć i patrzeć, patrzeć, patrzeć. Jedna zapałka za drugą.
Chciałabym czuć, że na czymś mi zależy.
Teraz tylko wiem, a reszta zamyka mi oczy.
Widzę siebie z plasteliny.
Widzę drwiące lustro.
Widzę ludzi, których słucham i wiem o nich wszystko, czego tylko nie chcę o nich wiedzieć.
Widzę też ludzi, którzy są moimi Aniołami.
Doklejam sobie skrzydła z plasteliny.
Odklejam serce i robię z niego buty.
Chodzę od okna do okna.
I szukam domu.
A potem się śmieję, świat śmieje się ze mną, Bóg śmieje się z nami, i gramy wszyscy na gitarach i bębnach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz