czwartek, 13 grudnia 2007

Może dobrze jednak, że nikt nie wyciął dziś z kalendarza.

Błogo bardzo sławił będę ten dzień, kiedy na nowo się narodzę!

Na zegarek od wczoraj patrzę.
16:16
18:18
21:21
07:07
09:09
Czas jest, ale wymyślony przez człowieka. Nawet wskazówki się ze mnie śmieją.


Nawet, gdy to będzie śmierci mej dzień, może jednak narodzę się wcześniej.


Gdybym potrafiła, płakałabym ze szczęścia. Są Anioły. Jest Zrozumienie ponad wszystkim.
Do tej pory od 00:40, osiem sms-ów z życzeniami.
Moje, moje najwspanialsze.
Patrzą i widzą, kochają i ja kocham.


Nie będzie za mną chodził mój cień, kiedy na nowo się narodzę.


Słońce wstaje dla mnie i dla mnie błękit nieba. Dla mnie uśmiechy i spojrzenia, dziś dla mnie kawałek mini-pizzy sprzedawanej w barku. Kinder-bueno, co zostało z wczoraj.
Dla mnie śmiech i paranoje.
Dla mnie droga prosta i szeroka i potykanie.
Dla mnie zapałki i kadzidełka, dla mnie słowa ponad wszelkie inne, ponad mnie, ponad wszystko.
Dla mnie serce zapalone jeszcze raz.


Straszny i zwęglony czarny mój cień, drzewo gromem rażone w lesie.
Kiedy się narodzę.


Może właśnie trzeba zmartwychwstać jeszcze raz, może narodzić się razem z Bogiem po raz kolejny. Może faktycznie jakiś sens i znaczenie mają cyferki postawione przypadkiem w najwyższej księdze.
Zdjęcia z wakacji wpadły mi w łapki. Śmieję się i śmieją się myśli. (14:37. Wciąż 37.)
Od sierpnia... Jeszcze pół roku się nie znamy. Śmieję się uparcie.


Spał będę w nocy, a nie spał w dzień, kiedy na nowo się narodzę.


Tyle było planów, marzeń, chwil do złapania. Nic skończonego, nic straconego, jeszcze będziemy wyglądać tak samo i nic się nie zmieni, a będzie nowe, nowsze i jaśniejsze od wszystkiego, co było.
Nic, że nie obchodzi mnie teraz w ogóle, że nie zależy. Nic, że żyję tym co było i tym, co będzie. Uciekaj, to przeminie, przeminie.
Brakuje mi własnego rytmu jeszcze raz, nocnych rozmów, nocnych myśli, nocnych wierszy.
Tyle za nami, a świat czeka nieustannie. Jeszcze będziemy spać we dnie i śpiewać z księżycem. Jeszcze raz. Tyle już było, a tyle jeszcze będzie.
Czuję się jak cud.


Jasny, bez demonów będzie mój sen, zaś na jawie nie zjedzą mnie pleśnie.
Kiedy się narodzę.


Iskierki, płomyki, pudełeczka. Odkrywanie.
Zaklinanie, czarowanie, dotykanie wytwarzanie.
My jesteśmy cudem. My, spotkani nierealnie. (14:41, zegary wciąż ze mnie drwią). To, że czujesz więcej ode mnie i widzisz coś, ja to odkrywam dzięki Tobie, myśl, słowo, zapis, nierealność. "At futuram rei me moriam", piszesz. Moi piękni ludzie. Mój piękny człowiek-Moja piękna, anielska. Ja nie jestem piękna. Ja jestem tylko. Mówisz, że nie pyłek, a iskierka.
Nie deptać więc.
Siedzę w Twojej kieszeni, zresztą już to wiesz, już to przecież wiesz i czekam dalej.
Nigdy na mojej drodze nie było piękniejszych i mniej przypadkowych. Nigdy nie czułam się tak bardzo na swoim miejscu. Że jednak coś znaczy to moje istnienie, tak na przekór i niezrozumiale.


Pójdę bezpowrotnie daleko, hen, kiedy na nowo się narodzę.


Tyle powrotów i pożegnań przed nami. Dziś fruwam nad wszystkim, dziś dało mi skrzydła, dziś rodzę się po raz kolejny i jest to najjaśniejszy promyk w całym ostatnim byciu. Do ostatniego momentu nieoczekiwanie.
Jak bardzo trzeba mówić dobre rzeczy.
Czysty przekaz niesamowitej energii, dziś cieszę się, jak nigdy, i nigdy nie będę cieszyć się tak samo. Dziś jest niepowtarzalne i żadna chwila z dziś nigdy nie nastąpi tak samo.
Cud niepowtarzalności.
W lipcu odkryty. Może w sierpniu. Sierpnia mi brakuje. Lata.
Jest teraz i jest cudowne.
Dziś cieszę się, jak nigdy.
I wysyłam Wam promyki radości, czystej energii, w czystym przekazie. Brakuje mi jej ostatnio bardzo, zarażania, zaklinania wszystkiego radością.
Cały czas piszę z uśmiechem.

Znów jestem tylko wdzięcznością, bo nie można pojąć i wysłowić, można tylko stać się. Płynę. Jestem. Chłonę świat i mimo Pomiędzy, trwam. Z zapaloną zapałką.



Wszędzie na miłość głuchy jak pień, będę w sadach obrywać czereśnie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

no to sto lat :D

ja też ostatnio trafiam bardzo często na takie głupie godziny :)
"Wciąż 37 " dla mnie 37 i dla Jolki jakaś taka dziwnie magiczna liczba
i nawet miejsce mamy które się tak nazywa ahhahaha :D

no ale nic

pozdrawiam :*