Wszelkie działania są bez sensu.
Jakim prawem można tęsknić dziś, kiedy pożegnaliśmy się wczoraj?
Połamańce.
Nie wiem zupełnie nic.
Wygryza mnie kosmate coś siedzące w środku, żeby zaraz się śmiać z pamięci byle czego.
Idiotyzmy.
Głupie i naiwne ty. Słowa pełnią funkcję wyłącznie oczyszczającą.
Każdego dnia, katharsis, i od początku.
Gdzieś na przystanku złapane 'jesteś mi w każdy sen wpisany, w każdą myśl', codzienne zdumienie, zachwyt, od nowa. Bez przyczyn, powodów jestem. Bez sensu.
Ale wiem przecież dobrze, dlaczego i po co.
I dziś zamiast zapychać tylko idiotycznie wolne przestrzenie, po prostu wkleję coś z wczoraj.
Noc. Na mojej dłoni garstka śniegu. Topi się szybko, choć palce mam skostniałe.
Migotliwe drobinki układają się w słowa wyraźne i mocne.
Uczę się Ciebie człowieku.
Jeszcze raz. Od początku. W zupełnie innym wymiarze.
Przecież nikt nigdy się o mnie nie troszczył, nie pamiętał. Nawet, gdy chodziłam w krótkim rękawku przy 12 stopniach, żeby pokazać zimie, że już wiosny czas... I zawsze byłam tą 'od załatwiania', i do prowadzenia. Tą wielką i silną.
Teraz dopiero czuję, że niezwykle rzadko doświadczałam ludzi, którzy naprawdę chcą coś robić i nie uzależniają tego od osoby obok, tylko idą przed siebie, choćby pod prąd. A nagle ich mam. Nagle ich jestem.
Pierwszy raz czuję się jak mała dziewczynka, która jeszcze tyle nie umie, nie wie, nie zna. Bez zniewalających nieustannie słów 'jak na twój wiek...'
I tak bardzo czuję, że zupełnie nie potrafię się odwdzięczyć. Że dostaję tak dużo, że tylko brać i cieszyć, bo przecież otrzymywanie też jest ogromnie ważne.
A ja mogę dać tylko siebie.
W całości. Choć małe, niemądre, ale zawsze na zawsze. Można chwycić za łapkę i uczyć się świata, a przede wszystkim człowieka, jeszcze raz. Jeszcze jeden szalony raz.
Ciągle zdarza mi się zamierać w zapatrzeniu. A potem bać się,żeby przypadkiem nie nazwać uczuć. Czasem mam dość tej zabawy aniołów.
18.11.07
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz