poniedziałek, 10 września 2007

Wszyscy mamy do pracy na ósmą.

Kolorowy tłum z niezwykłą łatwością wtapia się w szarość miasta.

A wczoraj? Wróciłam do domu i było mi bardzo smutno. Smutek delikatnie schowałam do kieszeni i noszę przez cały dzień. I piszę nieustannie. I mam ochotę dziś kilka fragmentów tu własnie wkleić z tego mojego pisania.

Siedzę obok świata. Pytam się, kim jestem. Księżyc poszedł spać.
Karuzela.
Rzucam kolory. Wszędzie przeszłość. Dopada mnie nawet w przyszłości.
Wspomnienia atakują marzenia.
Raz, dwa, trzy...
Naiwny bukiecik.
A ty śmiej się, śmiej, ciesz światem, wolnością, sobą, ludźmi.
Śmiej się, śmiej.

A nocą, gdy nikt nie patrzy, zatapiaj niewidzialne łzy w kubku herbaty, wyrywaj niezapisane kartki wyobraźni, wyj do księżyca, poczuj się nikim.

Jutro przecież wstanie dzień.
(z kolorowego zeszytu)

Drogi Ty!
Wróciłam do domu i było mi bardzo smutno. O wiele za bardzo, jak na kogoś, kto śmiał się cały dzien, mimo wszystko. Wróciłam do domu i szaleństwo popłynęło mi przez krew
(...)
Wszystkie moje słowa są zbędne i rzucane na wiatr.
I jak tu być na przekór?
(...)
(z listów do nie-wiadomo-kogo)

Drugi Człowieku!
Kim Ty jesteś?
Śmiejesz się, kreujesz rzeczywistość. Strzelasz absurdami, bzdurzysz bez przewy, szalejesz bezsensem.
Kim Ty, do cholery, jesteś?
Muzyka sączy się przez ściany, zapadła noc.(...) Uśmiechasz się do Boga.
Kim Ty jesteś?
Że przy każdym Twoja twarz jest inna. Że za dnia pustosząc myśli, zrywasz się teraz i krzyczeć chcesz i pisać i tworzyć.
Bo magia w Tobie.
I to wcale nie jest tak, że oni Cię nie rozumieją.(...)
Kim Ty jesteś...
Wymyślając słowa. Przecież znam Cię dobrze. Jesteś tak bardzo(...) poza wszystkim. Wiem, co czujesz. Więc dlaczego(...)?
(...)
Przecież świat (...)potrzebuje ludzi takich jak Ty, choćby działali wbrew sobie.
Kochaj.

Twoja-nie Twoja, wytrącona
Ja (z listów do siebie)

(...)Pieprzone piętnaście lat.(...) (z listów do siebie)

Ucinam. Gdzie indziej przydadzą się całości. Nastrój chwili. Nie wiem, co we mnie, nie wiem, co czuję.
Noc i myśli, które bardzo bolą.
Dobrze, że boli. Gdy boli, człowiek czuje, że żyje. Gdy boli, wiem, że jestem. Sobą. Wieczną sprzecznością. Idealnym Pomiędzy.
Wszystko się przyjmuje.

Obecność nad wszystkim, jest tak, jak ma być, ile nocy jeszcze nieprzespanych z bezsensu własnego istnienia.

Tutaj zwykle pada deszcz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie wszyscy mamy na ósmą...

Dzień zrywa się czasem przed świtem, oczy patrzą w okno szukając odpowiedzi: Parasolka czy rower?

"Siedzę obok świata. Pytam się, kim jestem. Księżyc poszedł spać.
Karuzela."

Świat usiadł obok i czeka...

a ty bierzesz bukiecik odpowiedzi...
wybieraj te najbardziej naiwne pączki, aby mogły się długo rozwijać


M. (jeszcze)S.