długa noc rozpościera się nade mną
trawi mnie tęsknota
choć staram się uśmiechać
próbuję pakować te rzeczy posłać w daleki świat
tam żyje się lepiej normalnie
a ja
skręcam wyschnięty tytoń i nie kupuję chleba
co noc co poranek
czekam aż wrócisz
do mnie czy po mnie
bezsenność kradnie mój czas
jedyne co utula na chwilę
to dźwięki
a potem znowu jest pusto
potrzebuję ludzi wokół
aż w końcu drażnią mnie ich sprawy
nie potrafię już pić wódki
i nie potrafię odpocząć
karmię się nadzieją i wspomnieniami
zawieszona
gdzieś w połowie czasu
wierzę może naiwnie
że jeszcze będziemy szczęście jeść łyżkami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz