czwartek, 10 czerwca 2010

nauczka

od samego rana przemierzam rzesze obrazów twarzy nazwisk wspomnień
jeden jedyny barok europejskiej kultury
zakochuję się coraz bardziej.

kto w naszych czasach pozwoliłby sobie na życie z malarstwa...?
opinie całego otoczenia i moje wewnętrzne osobiste przekonania stawiają mnie gdzieś pomiędzy osobnymi sobie hermetycznymi światami ze nieokreśloną, aczkolwiek najwyraźniej wyraźną granicą. w grę nie wchodzi żadne "mieć", waham się pomiędzy "być" a "być".

świat trochę bardziej niż zwykle obdziera mnie ze złudzeń, które z największym uporem staram się w sobie pielęgnować.
to w co wierzę przecież nigdy nie było złudzeniem.

zmęczenie podkrada mi trzeźwość myśli. oscyluję wokół marzeń. a może tylko celi. wytyczam sobie kroki. każdego dnia staram się pamiętać, o co mi właściwie chodzi, żeby nie zasypiać ze smutkiem.
smutek już trochę myli mi się ze zmęczeniem.
tak naprawdę to zupełnie nie wiem o co w tym świecie chodzi.
wiem tylko na czym mi zależy.

to tak jakby rzeczywistość miała swoje prawa,
a ja swoją rzeczywistość.

Brak komentarzy: