piątek, 18 września 2009

dobry noc.

Jest wrzesień. Po wakacjach przyszedł czas na odpoczynek. Dla odmiany, padam na twarz. Już nawet z twarzy padam. Sama się sobie z twarzy spłukuję, spływam jak nieodporny na wodę tusz do rzęs. Nasiąknięta dymem i alkoholem, biały kot przedziera się przez zasłonę. Już nie ma drzwi. Ani drzwi, ani łóżka, ani biurka. Nie cierpię na brak odosobnienia. Mam żółte i brązowe ściany. Jest ciepło i spokojnie. Potrzeba snu dominuje wszelkie namiętności.

Napisałam dziś piosenkę.
Że ja się nie boję samotności, samotność jest jak pies.
Bo ja już wszystko mam, wszystko mam, wszystko mam, brakuje tylko ciebie.

I założyłam http://kpiacyusmiech.tumblr.com/ . Tak naprawdę reaktywowałam. Poza tym, że tumblr do chrome się nie nadaje.
Mam za sobą coraz więcej wiedzy.
Coraz mniej wyrazu.
Jeśli to jest początek, poproszę o grób z poduszką. Ale nie dam się. Już się nie dam. Pobiegnę, zwyciężę, jak nigdy. Jak zawsze. Zobaczycie, zobaczymy.

Jest mi dobrze, mimo to, zaczynam od początku, zwyczajowo wręcz, wszystko. I jeszcze raz, i od nowa. Bo dlaczego nie. Odwaga nie głupota, choć wyglądają tak samo.

tak mi brak tak mi brak tak mi brak kogoś, kto mi mówi jestem.

To bez znaczenia.
Najważniejsze, że jest.
Że jeszcze nie ma we mnie tego wibrującego poczucia marnowania rzeczywistości.
Że może w końcu coś zrobię.
Może.
Może nareszcie.

Brak komentarzy: