to były długie wakacje. do teraz, co się tłumaczy, że jeszcze sporo przed nami. ale ja już nie mam ochoty na więcej.
Nie mam gdzie spać. Na siedem nocy w tygodniu, cztery spędzam w czyimś domu. Wszystkie bezsenne. W sumie to na siedem nocy przesypiam dwie. Dzięki temu w dzisiejszy sobotni poranek poczułam się jak po tygodniu wzmożonej pracy i jeszcze bardziej wzmożonego stresu. A to tylko ludzie. Wstyd się przyznać, ale dość już mi ludzi i spotkań. Strasznie się pogubiłam. Rozmowy straciły sens, a słowa jakiekolwiek znaczenie.
Coś się we mnie zmieniło i jest to coś bardzo ważnego. Nie wiem tylko co i potrzebuję koncentracji samotności, żeby do tego dotrzeć. Telefony padają jeden po drugim, nie odpowiadam, nie odpisuję, a i tak nie mogę uciec. Wiesz, że strasznie nie lubię lata.
Tyle się wydarzyło. Tyle do zapomnienia. A ile do pamiętania..!
I zobaczysz, że wrócę. Że się nie poddam. Że nie utknę w tym kurewskim bagnie.
Niezależnie od ceny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz