wtorek, 10 marca 2009

w nawiasie

może przypadkiem spojrzę ci w oczy i wcale wcale
zobaczę na przykład lustro
na przykład, zawsze do lustra wykrzywiam
a ty jesteś moim wykrzywieniem
tak bardzo
że nawet przed sobą udaję.

nieważne.

dzień dzisiejszy jest ostatnim dniem zajadania stresów.
już spokojnie. nie trzeba zapominać. bo życie to tu. wystarczy, że zamkniesz oczy. chwila przeszła minęła, jak  mgnienie, to, co przyjdzie, nieodgadnione jak sen.
bo czy życie w swej istocie nie przypomina raczej snu? surrealistycznej dziwności przeplatanej absurdem choćby samego istnienia. 

rozmowy.
czy może tylko zaprzeczenie milczenia. jest już jakoś tak, i wiele nas uczy.
posłuchaj ciszy.
piękna.
przerywana tykaniem zegara czy nawet jakąś kroplą deszczu.
czy słyszysz świat. czy słyszysz wołanie sponad ściany szarości.
to idą te dni, które o tyle ważniejsze.
jesteśmy starsi o kolejne dwadzieścia cztery godziny.
cud niepowtarzalności.
bo niby jakim prawem tylko ja tylko w tym miejscu i tylko o tej porze.
teraz. teraz. i za chwilę. nie ma co rozgniatać myśli na mdłą papkę.

mam ręce i oczy
potrafię się poruszać
podnieść do ust czerwoną różę

wybacz mojej miłości
bzdurna, trochę śmieszna
taka, że tylko by krzyczeć o szczęściu naszego spotkania
wiem, że chciałbyś więcej

ale dziś, proszę
posłuchaj ze mną ciszy

Brak komentarzy: