niedziela, 14 grudnia 2008

jedenaście dźwięków

po raz kolejny wszystko.
jakoś tak czasem zdarza się.
że gdybym na nowo się narodził w punkcie kulminacyjnym wybucha chaos euforia śmiech absurda.
bo ludzie, właśnie ludzie, tak ludzie, ten specyficzny rodzaj własnej rodziny, którą spotyka się całkiem pozaprzestrzennie pozawszechwszystkim pozaludzkimpojęciem pojęcie w ogóle nie ma prawa bytu, w każdym razie ludzie brak przecinków w dobrych miejscach głównie oczy dotyk w pewnym stopniu a i tak w pewnym za wiele czy właśnie tyle ile potrzeba gdy nikt nie patrzy
żyjemy czasem taką zbiorową iluzją
oczy kleją się snu godziny cztery dziś wczoraj przedwczoraj czy dwie czy cztery trudno czemukolwiek przypisać znaczenie wszystko ponoć miało być inaczej a ja i tak nieuchronnie nie wierzę w przypadki słowa to tylko dźwięki nie idę do szkoły wolę cytować osobiście
praktyka czyni doskonałym
czuję resztki waniliowego skręta na szyi przed snem
nos reszty waniliowego nie wanilinowego jak to sprytnie oszukują
jak w tej piosence.

cholera, dobrze mi, tak kosmicznie dobrze, a te urdziny były znakomitym prezentem.
pomijając fakt powyższych bezssensowności chyba faktycznie wybiorę się spać.
choć ciężko mi teraz przywrócić się snom.

Brak komentarzy: