nadepnęłam kotu na ogon
staram się zrozumieć zwyczajność istnienia
maluję złotem.
czas nie istnieje.
istnieją terminy.
próbuję wyczołgać się z kompleksu 'nicnierobiędobrze'
może po prostu wystarczy drążyć to, w czym się jest.
tylko teraz.
wszystko inne nieważne.
zegarki ciągle chorują.
zdaje się, że jedziemy do Brukseli.
obym o tym też nie zapomniała.
kupiłam już kalendarz 09.
może pomoże.
tunele w uszach.
chwile.
niezapłacone ognisko.
może to nie czas na klarnet.
może uciekam od odpowiedzialności, można by pójść do lasu.
zgasł ogrzewacz pod czerwoną herbatą.
trzeba wrócić do jakiegoś punktu wyjścia.
do zachwytu.
nad swoistą pięknością człowieka.
zmian potrzeba, szaleństwo zmian.
wymieniam kolczyki w czterech dziurkach, powinny czekać nietknięte jeszcze miesiąc, goić... ale nie można inaczej.
robię dredy.
mam problemy ze słuchem.
i receptę na bioparox.
w głębi jeszcze wierzę, że to moment, jak każdy inny moment potrzebny.
nie jest źle.
niebo jeszcze nie spada nam na głowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz