sobota, 13 września 2008

tak tak, już idę sprzątać.

i w ogóle wszystko.
dobry dzień.
same dobre dni.
(wyłączamy poprochowe delirium)
wysypiam się.
odżywiam się.
robię mnóstwo rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam.
nawet wstaję o szóstej rano.
a dziś przepiszę zeszytowe zaległości.
może zrobię w końcu te dready z włosów, całkiem obcych, kilkuletnich, anonimowych.
lubimy, lubimy robić takie rzeczy.
nawet, gdy to dziwne.

didgeridoo z Australii.
trzydziurkowe glany.
pary dwie.
śruby, podeszwy.
zmiany.
wzrastanie.

wszystko nas buduje, jesteśmy Boskimi puzzlami, a przecież każdy z nas ma źle, wszystkim nam dokopuje życie, choć każdemu w trochę innym momencie. zawsze możemy poprosić o modlitwę, nawet gdy nie mamy już sami siły ani ochoty krzyczeć w ogromną niewidzialną Przestrzeń.
czuję się częścią.
czuję się ważna.
czuję się szczęśliwa i jestem.
wszystko będzie się zmieniać, tak jak zmienia się cały czas. jeszcze będę kimś innym o innym wyglądzie innych słowach innej przeszłości.
teraz jestem kim jestem i próbuję zaakceptować swoją złość na to za jakieś lata.
a może już nie, może już skończy się grymas przeszłości, i stanę się całością w jakimś stopniu świadomą?
to wszystko nieważne teraz, tak bardzo nieważne.

ważne, że jesteśmy. że możemy znów śmiać się i kochać. że świat znowu się kręci a sinusoida wznosi się i opada razem z nami.
że nawet gdy jesteśmy sami, ktoś nam towarzyszy.
choćby samotność.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

od-sypiam się
od rana

pytasz jak? przypadek
dostałem adres twojego bloga od kolegi który szukał czegoś ciekawego do poczytania
od razu uwiódł mnie tytuł
a potem

wszedłem głębiej w ten świat
i zostałem

bwc pisze...

a ja tu zaglądam i cisza mhmm