niedziela, 11 maja 2008

Piszę, bo

wcale nie jest dobrze
czuję się jak jakiś mały cholerny oszukany cień, który kiedyś miał okazję być człowiekiem
'wszystko będzie dobrze, musi, przeczekasz..', tak?!
. (w miejsce kropki wstawić najbardziej wulgarne przekleństwo, jakie przyjdzie do głowy)
i . wcale nie jest dobrze, . wcale
i nie będzie
nie będzie, dopóki ten cały pieprzony świat się nie zatrzyma i nie zginie

wiesz, już myślałam, że to wszystko nieprawda, obudziłam się wczoraj i spędziłam dzień na niczym, ale to było wolne nic, czytałam książkę, która mnie . interesowała, zaczęłam robić projekt, zaczęłam myśleć nawet, zjadłam śniadanie i obiad, wyszłam, nawet Msza się nie dłużyła, nawet myślałam, że Bóg już wysłuchał moich modlitw, które przecież są tylko wołaniem z piekła, że na Zesłanie mnie wyciągnie, i . uzdrowi...

i wtedy WRÓCIŁO
dlaczego tak?! dlaczego wróciło przy ludziach, kiedy jeszcze nigdy przy ludziach nie napadło?!
zawsze się kłamie i jest dobrze, i się uśmiecha, i się mówi
oni wszyscy się cieszyli
dobrze, na pewno nie wszyscy, ale to . było radości święto, taak?
tańczyli, fikali (tak, w tym momencie powinnam była wyjść, stanowczo wtedy, kiedy Pokazał wyraźnie, zobaczyłam co chciałam i powinnam głupia wyjść!), modlili się i nawet krzyczeli, że nie ma smutku, że On przychodzi do każdej rany
a ja głupia robiłam się coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu oczy zaczęły znowu tak nieznośnie piec i tylko jak mantra 'nie płacz, nie płacz, nie płacz', a oni tańczyli i świat wirował, i śpiewali, a ja tylko kilka razy próbowałam, żeby wydobyć z siebie tylko szept świszczący i znowu zamknąć oczy i gryźć wargi i nie płakać, nie płakać, nie płakać

i tak głupio, tak niewyobrażalnie nie tak, kiedy my idziemy, ale ty zostań, ale my idziemy, ale wy nie musicie, a i tak niemożliwe inaczej
i wyrzuty, jakby młotkiem ktoś prosto w głowę, w duszę uderzał
głupia, głupia, głupia!
trzeba było wyjść, jak nikt nie patrzył, jak tyle razy chciałaś wyjść, nie psuć nocy, wrócić do domu i spać, spać!

nic nigdy nie było nie będzie nie jest tak samo
nie mogę znieść siebie o wiele bardziej niż świata
znowu obudziłam się, żeby płakać, obudziłam z głupiego snu, że przytulił na pożegnanie i odpisał na smsa, obudziłam z najbardziej idiotycznych i bez sensu iluzji i z niejasnym oczywistym poczuciem, że wszystko kłamstwo!
że nie potrafię przestać kochać, beznadziejnie . kochać, że nie potrafię żyć, że świat wcale mnie nie chce
mam dość zupełnie dość, ale to przecież nic, przecież przyjdzie jutro, pieprzone jutro i pojutrze i cały tydzień minie i nic się nie zmieni, nie zrobię kolejnych tysięcy rzeczy, nie pojawię się w kolejnych tysiącach miejsc, będę tylko, jak teraz, płakać i pławić się we własnym, . nieszczęściu, bo co?
bo jestem najżałośniejszą pokraką na świecie
bo żałośnie nie potrafię wstać
bo żałośnie nie potrafię iść
bo żałośnie potrafię wzbudzać tylko litość, gdy cały dzień siedzę nieruchomo i płaczę na każdą myśl, więc w końcu przestaję myśleć
a wszystko jest, . tak samo

tylko ja, ja, ja, wypadłam z obiegu, zużyłam się
przecież zasłużyłam na piekło, przecież ciągle codziennie co chwila na nie zasługuję
więc po kolei
najpierw rozpieprz sobie życie. potem swoim przyjaciołom. potem swojej rodzinie. a potem wróć do siebie, bo nic innego nie zostanie i skończ w końcu to wszystko
albo zaśnij
wszystko jedno, kiedy i gdzie, po prostu na zawsze
dobrze?

TO mnie już zupełnie pokonało
.
przepraszam
przepraszam Cię strasznie
zepsułam Ci wieczór, dobre wrażenie, chwilę
tak, Tobie. i Tobie. i Tobie.

chyba po prostu zniknę, co?
tylko k już nie mam gdzie znikać

Brak komentarzy: