Dziwne, dziwne sny. Niebo zupełnie granatowe, czarno-granatowe.
Wieczór.
Muzyka.
'Z rejestru strasznych snów'.
Myślę.
Już nie o tym, ile zrobiłam, ile nie. Nie o tym, która godzina i dlaczego tak nienormalnie.
Życie.
Życie?
Mokry rękaw, boli mnie głowa. Coś działo się dzisiaj, jutro też ma się coś dziać.
Wszystko wydaje mi się jednym nieskończonym kłamstwem.
Wydaje?
Może to tylko ciąg snu, może się nie obudziłam.
Myślę płytko, czytam książki bez treści, myślę, że mogłabym tak żyć.
Na podstawowych prawach świata.
Chciałam być dorosła to sobie dorosłam.
Przestać kłamać.
Dlaczego wstydzę się własnych słów, własnych myśli?
Ludzie piszą książki o rzeczach obdartych ze wstydu, wszystko już było, nie ma tematów tabu.
Jestem płytka, w porządku, jestem jedynym człowiekiem na świecie w porządku.
Szukam w sobie kobiety.
Słucham muzyki, która przecież nie w moim typie.
Nie, dlaczego?
Proste, to takie proste, nie kłamać.
Kojarzy mi się z zimą, z zimą przy nagrzanym piekarniku.
I z czym jeszcze?
Z zagłuszaniem samotności.
A dlaczego to dziwne, samotność?
Dlaczego nie mam prawa pisać o samotności?
Czy to, że żyję krócej od rozwiedzionego czterdziestolatka coś zmienia w tu i teraz?
Czy Ty nie czujesz tego czasem?
Nawet kilkulatki bywają samotne.
Każdy postrzega, rozwiązuje, przeżywa inaczej, ale uczucie, istota uczucia jest nazwana i brzmi właśnie tak-samotność.
Zatem słuchałam takiej muzyki ostatnio, gdy była zima i czułam się samotna.
Zbliża się maj.
Myślę banalnie. Nawet o tym, że gdyby faceci pisali pamiętniki, życie byłoby prostsze.
I marzę, bardzo marzę o tym, że w końcu pogodzę się ze sobą.
To przecież proste, nie kłamać.
...
Wszystko jest w porządku.
Niby co miałoby się zmienić?
Banały. Może tylko nie mam o czym myśleć. Skończyłam coś w swoim życiu. Coś, co nigdy tak naprawdę się nie zaczęło, nawet nie skończyło, a odcisnęło na ogólne rzeczywistości, na wszechrzeczy, na... pewnie nie było przypadkowe. Nawet to, że w ogóle go nie było.
Wszystko zaczyna się i kończy w głowie.
Trudno posądzać o to serce.
Więc myślę po trochu o wszystkim. Być prostym, nieskomplikowanym, być kobietą, rozumieć.
Mogłabym na przykład ściąć dready, przefarbować sie na blond, odchudzić, zacząć chodzić w jeansach i na obcasach. Oczywiście na imprezy, mogłabym poznawać i całować przypadkowych ludzi, pić z nimi i rozwałkowywać całe życie, mogłabym zamiast książek kupować kosmetyki...
Przecież opakowanie to też kłamstwo.
Nikt robi z siebie nikogo.
Może wzbudzałabym większy respekt z irokezem, zakamuflowana w czerni, z białą twarzą i nie odzywając się nigdy?
Milczeć, milczeć, milczeć, to, co mówisz świadczy o twojej głupocie.
Pustocie, dziecinności, naiwności.
Tak mnie widzisz.
Kłamstwo, wszystko kłamstwo.
Noc wcale nie jest mniej ciemna, może trzeba tylko dośnić część z odpowiedzią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz