Kabelkowa niemoc w końcu ustąpiła. Łączymy ze światem, jest w porządku, a świat się nie zawalił. Nie wydarzyło się nic szczególnego. Nieobecność to nie śmierć.
Wirtualność nie doścignie nigdy życia.
Każda rzecz ma swój czas.
Nowy rozdział mojego życia zaczął pisać się sam.
Od czego się zaczął? Myślę, że wiele drobnych konstrukcji weszło w skład pierwszej litery.
(o, powinnam uczyć się literatury)
Początkiem zapewne było odzyskanie wzroku. Jasność i wolność zupełnie nowa. Oczywiście z drobnym błędem w kalkulacji, ale kto wie, czy właśnie ten błąd nie będzie podstawą kolejnego spojrzenia na rzeczy obroty?
Drugim początkiem były Rekolekcje, których nie da się nawet wysłowić. Dopełnienie nowego spojrzenia. Geniusz czy Duch, Słowo czy ciało, koniec czy Początek.
I wiele, wiele inniejszych stworzeń napisało w końcu tytuł nieco niezgrabnymi, koślawymi i zmęczonymi literkami:
w poszukiwaniu utraconej kobiecości.
Ale już następnego dnia pewna nieprzypadkowa rozmowa, nawet jedno celne zdanie skreśliło i nabazgrało pod spodem:
w odkrywaniu zamaskowanej kobiecości.
I co dalej? Droga ma jeden kierunek, jak zawsze, przed siebie.
Co znaczy być kobietą?
Co znaczy być kobietą teraz?
Mężczyzna powstał w dzikim nieładzie, pierwotnej naturze.
Kobieta powstała w ogrodzie.
Mężczyzna jest siłą.
Kobieta pięknem.
Mężczyzna jest opiekunem i obrońcą.
Kobieta jest tajemnicą i schronieniem.
A wczoraj nawet piękny wiersz usłyszałam od Poniedzielskiego, miłości mej ponadczasowej i pozawerbalnej, słowem usłyszałam. Że kobieta jest piątą porą roku. Tak naturalną. Wiosna, lato, jesień, zima, kobieta.
A każdy mężczyzna ma jakieś kompleksy. Kochać to znaczy znać kompleksy mężczyzny, kochać to znaczy wyczuwać nastrój kobiety i komponować się z nim.
Bo mężczyzna i kobieta to całość.
Bo Szef czeka na moment, gdy będę już wiedzieć i da idealnie.
Bo druga połówka to nie wymysł poetów i szaleńców. Nie ma mnie pół. Bóg jest doskonały. Na tyle doskonały, że człowiek sam nie rozumie tej iskry doskonałości, jaką jest miłość.
Silniejsza połowa mnie nie zgadza się na te warunki. Moje piękniejsze pół chętnie tam pójdzie.
I tak jak jedność ma w sobie sprzeczności, tak jedność obojga nie zawsze zgadza się idealnie.
Miłość to patrzenie w tym samym kierunku.
Jest tak ciepło i spokojnie. Huragany dziwnych spraw niedokończonych absurdalnie tylko kręcą się dokoła głowy. Bo w środku coś zupełnie innego. Boskie zrozumienie. Pokój wręcz promieniujący. Codziennie obmywa oczy, codziennie nakłada błoto, codziennie otwiera coś nowego.
Moja księga ma około 5500 stron i będzie ich miała kilka razy więcej, albo skończy się za chwilę. To znaczy zacznie prawdziwie. Czy to wiele? Tak, ponieważ kartki mają duży format, a czcionka jest malutka. Wszystko zależy od wielkości czcionki.
Tak tematycznie dziś. Wszystko wyleciało mi z głowy. Droga sama się przesuwa pod stopami. Zamykam oczy, za chwilę przyjdzie lato. I nie tylko to za chwilę.
Mój bezczas to rytm kroków.
Każdy świat ma swój rytm. A Bóg wyśpiewał świat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Szczególnie podoba mi się ostatnie zdanie- Bóg wyśpiewał świat. Niech nadal gra, niech gra zawsze, na zawsze i wszędzie:) Taki nasz kochany, nieprzewidywalny Bóg:)
Prześlij komentarz