A Ty nie masz czasem wrażenia, że świat się wali?
Bo ja mam.
Cyklicznie.
A nawet właśnie doszłam do wniosku.
Dziwne, że żyję.
Bo przecież całe życie codziennie się wali.
Teraz jest, jak jest.
Ale nikt mi nie powie, że to moja zasługa, że jeszcze żyję.
Tylko łaska.
Normalnie żyję jedynie przez Boga, przez Jego znaki, przez Jego Obecność we wszystkim, zupełnie wszystkim.
Kolejne odkrycie milczącego stanu bezistnienia.
Nie wiem, czy zechce zepchnąć mnie jeszcze niżej czy w końcu weźmie za ręce.
Ból też jest modlitwą.
Będzie jak ma być. I to się wie cały czas. Rozgraniczamy różnice pomiędzy wiarą a wiedzą.
Czyli następne odkrycie.
Mocno przypomina o powołaniu. To, kim chcesz być, kim się stajesz, też ma swoją cenę.
Tylko nie pozwól zdegradować całości. Trwaj bez przyzwyczajenia.
A jak się wszystko skończy, nazwij i przypieczętuj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Raczej nie "Trwaj bez przyzwyczajenia" a "Żyj" bez przyzwyczajenia, zwyczajności, powszedniości, bez zdziwienia...
Pięknie jest zdziwić się jak dziecko,
"Mamo a dlaczego to jest tak a nie tak,
a dlaczego to jest czerwone, a nie szare jak cała reszta?"
emka
zdecydowanie 'trwaj', bo 'żyj' oznacza przyzwolenie. 'Trwaj w bólu i nie pozwól, żeby stał się twoim życiem.' Bez przyzwolenia na zło. Bez przyzwyczajenia do ciemności.
Tak, dlatego kocham dzieci.
I zupełnie je rozumiem (jest świeczka, jest knot, nie ma wosku i knot na metalowej podkładce się porusza. co należy zrobić? odwrócić do góry dnem i patrzeć jak wylewa się olej z lampki oliwnej..:) )
Prześlij komentarz