niedziela, 25 listopada 2007

Wyglądając przez okno.

"Tak, a teraz zaczniecie mnie obgadywać. Do zobaczenia więc, bajeczni moi."

Noc.
Zostawia zawsze pytania.
Może dużo pytań, może dwa, a może nawet jedno pytanie i jedną odpowiedź.
W innej sytuacji zastanawiałabym się bez przerwy, czy powiedziałam coś nie tak, czy wszystko w porządku, czy nie powinnam zachować się inaczej, poza tym co by było gdyby... Ale ale, za dużo się dzieje. Z tego już wyrosłyśmy.

Odpowiedź określa, że słowo jest niedoskonałe.
Za to doskonały jest dźwięk.
Słowo może być głupie i niezrozumiałe, dźwięk zależy od odbiorcy.
Ale ale, kwestia czucia.

Pytanie jest osobowe.

Mocny listopad, jakby dzień nie zaczął się wcale.
Nic z niczego, czas stoi w miejscu, tylko poczucie niespełnionego obowiązku przypomina, że coś tam jednak musi się poruszać.
Nic nie jest skończone.
Nic nie zaczęło się nigdy.

Mam pomysły na słowa, nie mam czasu na kartki. Zarysowują się teksty proste, przejrzyste, oczywiste. Brakuje mi umiejętności ujęcia w wyrazy myśli.
Wyostrzają się braki i niedoskonałości w ogóle.
Zawsze może być lepiej, ale w tym momencie nie jest nawet wystarczająco dobrze.
Literki pisane patykiem.

Intuicja wyrasta ponad rozumienie.

Jakby w głowie wciąż od nowa wybuchała rzeczywistość, unicestwiając zalążki zaledwie idei.
Okrutnie samotnie mi w tym wszystkim.

1 komentarz:

Aldaron pisze...

Przesylam tyle radosci ile moge Wloczko. Dobre Zycie, to Dobre Klopoty. Ten, kto pokonuje mniejsze gory, nie dozna tej radosci niz ten, kto siega wyzej. Zyj. Listopadem chocby!