...że wieczory bywają magiczne. Albo są magiczne, po prostu. Ale nigdy nie myślałam o magii w porankach. Tych domowych, niechcianych. Dziś troszkę się jej zabłąkało, strzępki nocy.
Muzyka z 'Amelii' kręci się wokół mnie.
Słowa mijają różne, z różnych stron.
Sprawy niedokończone, których wstyd troszkę.
Słowa niedopisane, nieodpisane.
Sonet buduje się w sztywnych formach. Sonety pisał nawet Szekspir.
Znów w marzenia zamieniają mi się myśli, gdy stojąc przed lustrem biorę tusz do ręki.
Palce nałogowo ze stawów wyskakuję, niedobrze, ale po bębnie został ślad już chyba trwały.
W świat.
Chciałabym dziś poskakać po kałużach i pozbierać kasztany. Mam kieszenie kasztanowe.
Dzień bez zachwytu to dzień niespełniony.
Chciałabym nałożyć glany.
Zobaczyć ludzi.
Skończyć już dzień, a może nawet podmienić kolor włosów na zupełnie z tamtej strony.
Nie obudzić się. Wyspać. Biec przed siebie.
Albo przeskoczyć w czasie i połamać stereotypy, i nie bać się siebie.
Kubek herbaty, czarno-białe paski, marzenia i fotografie niezakurzone.
Chcę Ci szepnąć do ucha, chodź ze mną.
Kimkolwiek jesteś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz