znów przyjechałeś
znów do mnie
choć tak naprawdę dobrze wiemy
że czekam w tym porcie
od lat
utulasz mój ból
oddalasz żal
chwila gdy jesteś
i całujesz mój kark
to garść nieskończoności
oddech czasu
spotykamy się nigdy przypadkiem
i nie trzeba nam słów
bo zawsze jest tak samo inaczej
oddychamy tym samym powietrzem
i jest w nas tyle cierpienia
którego nie było tamtego lata
i coraz więcej samotności
w każdej kolejnej jesieni
ty chcesz dla mnie naprawdę najlepiej
ja nie chcę cię schwytać na własność
choć zawsze gdy odjeżdżasz jest tak bardzo pusto
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz