poranek godzina trzynasta
palę papierosa słuchając
(Lindy co śpiewa Cohena)
tęsknię za bliskością
czekam cierpliwie
na twój powrót po to tylko żeby zdecydować
czy potrafię jeszcze czekać
pusto mi w sercu a ciało samo nie pamięta
jak się funkcjonuje
pomimo to
przeżywam jakoś dni
walczę na zmianę z sercem i rozumem
żeby nie wpaść przypadkiem
w cudze ramiona
choć tylko takie chcą się mną opiekować
smutna to miłość
oddzielona
oddzielna
niewspólna
z nikim nie przeżyłam nigdy tyle dni
i takiej rozłąki
teraz nie wiem
kim jestem gdzie moje miejsce
nie mówisz że przy tobie
nie mówisz że mnie chcesz
nie mówisz że kochasz i że wrócisz
nie mówisz nic.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz