zobaczyłam wszystkie łóżka, które kiedykolwiek w życiu na jakikolwiek czas były na moją wyłączność lub pół, ćwierć.
wszystkie podłogi, materace, karimaty, prycze, ziemie.
zaskoczyłam się
zupełnie niedorzecznie
że pamiętam doskonale
czy było od okna czy w środku, przy której ścianie, którą stronę wskazywały moje stopy
ludzi, którzy byli obok też, ale to chyba rzecz naturalna
bardziej niż rozmowy i twarze
pamiętam te dziwne posłania
najróżniejsze
w najróżniejszych miejscach
w środku lasu
w kamienicy na Krakowskim
u zakonnic w Warszawie
w pielgrzymich domach
u zielonych w kościele
w cudzym polu
przed domem sołtysa
w namiocie nieznajomego
w szkole w każdym chyba mieście
w przedszkolu w Wilnie
w hotelu w Szczecinie
(i w tym sprzed dwóch tygodni)
w szpitalach
w kamienicy na Rybnej
w kamienicy w Krakowie
w podróży
w remoncie
na strychu za miastem
pod kominkiem z trzaskającym ogniem
na drewnianym rusztowaniu
w olbrzymim domu z bernardynami
w stodole, gdzie myszy biegały po sianie
jakiekolwiek miejsce wyrasta mi z głowy
zaraz za nim kiełkuje mój tamtejszy sen
choć nie wiem zupełnie, skąd przyszły do mnie wszystkie
nabieram niejasnego przekonania na temat ważności snu
a dziś uciekłam do lasu
i tam zrozumiałam
że życie jest czekaniem
a ja kocham czekać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz