skończoną i nieskończoną w swojej istocie.
cała składam się z dźwięków położonych plamami na płótnie.
błękit odpowiada pomarańczy fiolet żółci
jak dominanta septymowa w trzecim przewrocie ze swoim rozwiązaniem.
jest tak wiele i niewiele mnie we mnie
jakby ktoś rwał mnie na pół
a ja z jednakową siłą stawiam opór i rozpadam na dwie równe części.
tracę pojmowanie, jakąkolwiek percepcję
chcę płakać a potem wyśmiać płakanie
zapalam papierosa i to, co czuję do siebie
to wypadkowa strachu i niepewności
tak nierealne staje się to, co wyznaję
moja wiara jest jakby ktoś opowiadał baśń
na starym fotelu bujanym
takie życie można nazwać jedynie pomiędzy
choć wiem, że to tylko moment
chwila prawdy, może próby
nie mogę się odpędzić od nieskończoności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz