wręcz wulgarny brak
kolejny niedobry wieczór
na sen liczyć nie warto
okno
lampa
drzwi
noc jest poduszką dla łez mróz staje się ciałem gdy kolejny raz przekonujesz mnie że czekanie nie jest nawet warte noc jest świętą kapłanką wchłaniającą krzyk gdy kolejny raz nie wierzę w nic co od zawsze wiadome noc jest najgorszym spośród wszystkich blasków gdy nawet cień nie potrafi zrozumieć absurdu istnienia noc jest poduszką dla łez gdy zabiera mi oddech ktoś mnie mija udaję że poprawiam szalik by nikt prócz nocy nie był mi świadkiem najpodlejszego upadku
gdy nie wierzę
że będzie dobrze
że nam się poukłada
że każda rzecz ma swoje miejsce i wartość
gdy nie wierzę
że Bóg
że człowiek
że wszystko
dwudziesta trzecia dwadzieścia trzy
zamykam oczy
udaję, że mnie nie ma
dziś nie jestem szczęśliwa
kolejny niedobry wieczór
na sen liczyć nie warto
okno
lampa
drzwi
noc jest poduszką dla łez mróz staje się ciałem gdy kolejny raz przekonujesz mnie że czekanie nie jest nawet warte noc jest świętą kapłanką wchłaniającą krzyk gdy kolejny raz nie wierzę w nic co od zawsze wiadome noc jest najgorszym spośród wszystkich blasków gdy nawet cień nie potrafi zrozumieć absurdu istnienia noc jest poduszką dla łez gdy zabiera mi oddech ktoś mnie mija udaję że poprawiam szalik by nikt prócz nocy nie był mi świadkiem najpodlejszego upadku
gdy nie wierzę
że będzie dobrze
że nam się poukłada
że każda rzecz ma swoje miejsce i wartość
gdy nie wierzę
że Bóg
że człowiek
że wszystko
dwudziesta trzecia dwadzieścia trzy
zamykam oczy
udaję, że mnie nie ma
dziś nie jestem szczęśliwa
1 komentarz:
przytulam
Prześlij komentarz