jak dziura w płocie.
powietrze pachnie wiosną, wiosną wolności absolutnej na żółtym rowerze, jeszcze jedno i następne, następne kółeczko po osiedlu. nie było nikogo innego, zupełnie nikogo na świecie, tylko wiatr pachnący wiosną prosto w twarz, dwie nogi, dwie ręce i prędkość, jak na łyżwach z zamkniętymi oczami, a już najbardziej jak tysiące samotnych wędrówek, byle przed siebie, byle się zgubić i poczuć ten ekscytujący dreszcz zgubienia, biegnący po plecach, nie znam,w końcu nie znam drogi powrotnej..! potem przyszła przyszłość, przyszło-ść zawsze przy-chodzi, zawsze można o przyszło-ści powiedzieć, że przy-szła. prze-szłość natomiast prze-chodzi, i to najczęściej przed osobistymi oczami, tup tup spaceruje pomiędzy.
poza powietrzem deszcz rozbija mi się o twarz, świeci słońce, stoję przemoczona, zimno mi w łapki, marznę i świecę, słońce razi mnie w oczy, a po plecach spływają strużki wody.
potem jest noc, jest deszcz, ale nie ma słońca tam, na górze. jest słońce obok mnie, zawsze jest jakieś słońce, nie mam czapki, umieram ze śmiechu. północ to stanowczo za późno na zmywanie makijażu. sobota to stanowczo za wcześnie na powrót do.
potem kręcimy się zakręceni i spotykamy jeszcze zanim zdążysz powiedzieć cześć.
jesteśmy mimo wszystko, jesteśmy mimo nie ma nas.
spotykamy się w dziwnych momentach życia każdorazowego pokrojonego w plasterki dziwimy się, że czas już pobiegł, że się zatrzymał, że jesteśmy choć byliśmy że będziemy choć nas nie ma.
specyfika każdego życia.
jednorazowość
nieobliczalność
indywidualność
dom pachnie sernikiem.
udaję, że nic się nie stanie.
kot przestał mnie lubić.
może mnie też kiedyś życie podrapie.
za uszami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Czas nie zważa na nasze sentymenty, panujacą aurę czy spotkanych ludzi. Egoista.
Prześlij komentarz