czekam na kota.
białego, z czarnym ogonem.
czekam na dźwięk.
okrągły, miękki, bezpieczny.
stapiam się.
powoli.
drżę.
czy aby
czy w czarnej
walizce
czy tam się schował
Bóg
a może diabeł
i co jest przywilejem muz.
niedziela trwa.
trwam.
słońce spaliło liście na czerwono.
kasztany grzechoczą w kieszeni.
słucham.
cała już jestem słuchaniem.
oba
leżą przede mną
niby czekoladki
błyszczące, w granatowej paczuszce
Vandoren, clarinette
czy w ogóle kiedyś przestanę kochać
choćby francuski
choćby tego pana, co zawsze ten sam codzienny zniknięty, znad okularów
czasem bywa tak cholernie za pięknie.
wszystko dźwięk.
wszystko się stapia w jakiegoś rodzaju boskość, jedyność, wyłączność zwaną czasem miłością czasem inaczej czasem przemilczaną zachwytem może zachwytem
pamiętam nawet trochę z nauki html.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz