wtorek, 2 września 2008

nie do czytania, i tak znikam na tydzień.

suszą się plasterki pietruszki.

kuglarze pojawiają się na kartce. pięciopiłeczkowa kaskada. dwoje bębniarzy. on ma dready, ona loki. pewnie czerwona. siedzi z zamkniętymi oczami. diabolo. kudłata psychodelia. kula kontaktowa i monocykl na linie. z balonikiem. stojąc na rękach też można żonglować.

czemu oczywiste dla mnie jest, że ciebie nie ma, sączy się w przestrzeń, zwijam się, syczę, drwię.

jestem ćpunem, mówi pani w białym fartuchu.
nie.
a może jednak?
nigdy na oczy nie widziałam trawy.
na pewno? przypomnij sobie, jakieś imprezy, kluby, mój syn...
na pewno nie.
ale rozumiesz, wszystkie objawy są, jakbyś była palaczem, może nawet biernym, ale...
ale ona na pewno, ona zresztą nie chodzi na imprezy, była na pielgrzymce, to te klimaty...
a była w tym roku?
nie, w tym roku jej nie pozwoliłam.
to niech zostanie na pięciodniowej obserwacji, państwo zrobicie to eeg, potem będą spotkania z dietetykiem, widzę, bardzo rozregulowany organizm, cholesterol bardzo wysoki, TSH trochę powyżej, nie możemy być pewni czy to tarczyca, ścisła dieta, a powiedz mi kochana...

wyłączam mózg.
czil ałt.
te leki są na receptę.
i to nie tabletki szczęścia.
widoczne zwapnienie w szyszynce.

czekamy na wizytę. żongluję skarpetkami. wszędzie dzieci. problemy z pamięcią proszę zgłosić do neurologa. to widzę, że będziemy odchudzać dziewczynkę...

a to nie możesz przed treningiem zjeść kolacji? a dlaczego tak późno wracasz do domu? a o której jadasz obiady? to nie ma znaczenia, że nie jesz, po prostu twój organizm... musi być regularność, stabilizacja. ale mnie nie obchodzi, że próbowałaś, my ci wszystko pokażemy. ale mnie nie obchodzi, ze to nie działa, będą godzinne konsultacje, proszę przyjść.

jakoś tak w rozbiciu tkwię.
pomiędzy ludźmi a wszystkim.
idę, znikam, pojawiam się.
czy aby nie będzie dość za chwilę.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

jakby "kaliber" ten cztery i cztery
czemu i czemu
moja luźna myśl przed snem

pozdr.