wtorek, 25 grudnia 2007

Bóg się nam narodził.

Dzieciątko leży w sianie i śmieje się, śmieje z własnego dowcipu, żeby Boga zmieścić w istocie najbardziej bezbronnej na świecie.
Narodził się jeszcze raz. Jak każdy człowiek, rodzi się i umiera przez cały czas.
We mnie też narodziło się coś razem z nim.

Co się dzieje?

Nowo odkryta Istota, wiara, ciągle przygasa tłumiona z zewnątrz jakąś ogromną tęsknotą. Tą nadludzką, ponadpojęciową, wieczną. Wyrywam się i krzyczę do Pana, że chcę Jego Drogi, że w całości do Niego, potem upadam i wiem, że jestem nikim, złożonym z marności i potknięć pomieszanych z szarością.
Odwracam się plecami do świata i tęsknię.
Zaraz wyjdę gdzieś, chciałabym z siebie, ale mróz tylko odbije się na twarzy, będzie zadawał ból, potrzebny ból, żeby wyrwać się z ciała.

Zupełne skrajności.
W środku niesamowity spokój, radość, energia nowa przy tym wszystkim. Marzenia i słowa, nowej wiary mnóstwo.
A jednak, wciąż się łamie.

Otwórz oczy.

Dziewczynka stoi sama, jest noc, na dziewczynkę spadają gwiazdy. W powietrzu wisi smutek, smutek zapatrzony w okna. Dziewczynka trzyma szmacianą lalkę, przytula ją do siebie i kołysze. Gwiazdy są pełne miłości pachnącej cynamonem, miłość spada na chodnik i na włosy dziewczynki, rozpryskuje się na malutkie kryształki i migotliwie zanika. Księżyc patrzy się jak zawsze, dziewczynka patrzy na niego i szepcze "tak chciałeś, tak chciałeś...". Potem wyjmuje z kieszeni czapkę, wciąga ją na głowę i biegnie, biegnie po prostu przed siebie, lalkę wciąż przytulając do serca. Mróz zastyga na jej twarzy, dziewczynka zasypia wtulona w mrok.

Patrzę jak odchodzisz i znikasz powoli coraz bardziej w świetle latarni, nie powinno tak być, nie powinno się czuć.
Dobrze, że wstałam, dobrze, że jestem szczęśliwa.

A Nowy Rok chciałabym spędzić z szydełkiem. I zaplątanymi w wir wydarzeń marzeniami.
Może trzeba pójść spać, albo w ogóle gdzieś pójść.

Czerwony Tulipan śpiewa "Być sobą", pod innym tytułem "Żeby się sobą zauroczyć", jak zawsze przypadkiem wpadło i przypomniało się jeszcze raz i jeszcze raz nakręca.
Uwolnić się od wspomnień.

Przejrzeć jasno i prosto, potem odejść we właściwe miejsce.

Brak komentarzy: